Miałem tak samo w aucie żony. Tankowałem tylko od wielkiego dzwona a i tak krew mnie chciała zalać. Myślałem , że odpowietrznik zatkany , ale sprawdziłem i nie to. Sprawdź u siebie , a może akurat się uda. Potem dostałem się do zbiornika od środka . Przez tą dziurę co idzie pompa , czujnik poziomu i całe te bebechy. Znalazłem przy głównej rurze od wlewu paliwa taką kulkę na sprężynce. Pomyślałem, że to ona blokuje wlew i niewiele myśląc wywaliłem ją. Niestety też nie pomogło, a potem dowiedziałem się, że to był zawór na wypadek jakby auto się obróciło na dach, to żeby paliwo nie wypłynęło wlewem.
Skończyły mi się pomysły więc olałem sprawę. Jak żona nie narzeka, to co się będę udzielał.
Minął jakiś czas samo przeszło. Teraz leję bez problemu niezależnie od tego czy pistolet głęboko, czy płytko. I za pierona nie jestem w stanie wymyślić co to mogło być.
Pozdrawiam.
Skończyły mi się pomysły więc olałem sprawę. Jak żona nie narzeka, to co się będę udzielał.
Minął jakiś czas samo przeszło. Teraz leję bez problemu niezależnie od tego czy pistolet głęboko, czy płytko. I za pierona nie jestem w stanie wymyślić co to mogło być.
Pozdrawiam.
Komentarz